Iran to raj dla osób szukających ciekawych pamiątek z podróży. Miejsce, gdzie samo wybrania się na bazar to jedna z największych atrakcji a kupowanie i targowanie się to kolejna przygoda, w której do końca nie znamy wyniku. Oczywiście niezależnie jak dobrzy nie będziecie, to irańscy kupcy zawsze i tak wyjdą na swoje. Kwestią jest, czy to wy będziecie zadowoleni z finalnej ceny i na ile poczujecie się nieobrabowani. Niestety zachodni turyści, głównie Niemcy i Francuzi, mocno utrudniają targowanie się. Oni z reguły przyjmują cenę na klatę ewentualnie dla zasady próbują coś ugrać.
Jak w każdych pertraktacjach biznesowych, aby wyjść zadowolonym z rozmów i jeszcze mieć pod pachą wymarzony i upatrzony produkt, należy wykazać się odpowiednią determinacją. Na początku rzucić mocno obniżoną cenę (wiadomo, że za tyle nie kupicie) i stopniowo „ustępować” podwyższając kwotę. Czasami sprawdza się również udawane wahanie lub nawet podziękowanie i wyjście ze sklepu/stoiska. Zapewne dla wytrwanych podróżników, którzy zjedli zęby na targowaniu się podczas zagranicznych wyjazdów powyższe rady nie są niczym nowym. Jednak zawsze warto je sobie przypomnieć a już szczególnie w Iranie, gdzie sprzedawcy potrafią być baaaardzo przekonywujący a wręcz namolni.
Mina (Mina kari) – zachwyciliśmy się tymi rzeczami już od samego początku. Ba! Nawet wcześniej czytając w internecie o Minie stwierdziłam, że z Iranu nie możemy wrócić bez niej. Mina w największym skrócie to pięknie malowane i profilowane na wzór sklepień meczetów naczynia miedziane – głównie misy, miseczki, talerze, cukiernice, wazy, wazony. Malowane głównie w różne odcienie błękitów (chociaż można znaleźć i czerwone, zielone a nawet czarne) z misternie naniesionymi wzorami (najczęściej kwiatowymi). Centrum miny znajduje się w Isfahanie i to tam głównie znajdziecie największy jej wybór. Cena zależy od dwóch czynników – rodzaju i wielkości naczynia oraz od precyzji w malowaniu. Im wzory dokładniejsze, z bardziej nasyconymi i wyraźnymi kolorami, tym cena będzie wyższa. Drobne przedmioty znajdziecie już za około 5 USD. Większe, jak wazony czy cukiernice to wydatek około 20-50USD. Duże wazy z talerzami to minimum 100 USD (po targowaniu i dobrym rozeznaniu się!). I to są ceny dla min tańszych ze wzorami nie tak precyzyjnymi, jak na najdroższych egzemplarzach. My po długich poszukiwaniach i po jeszcze dłuższym targowaniu znaleźliśmy i kupiliśmy wazę w komplecie z talerzem. Wysłaliśmy ją następnie irańską pocztą do Polski i choć trochę obdrapana (chyba musieli siadać na paczce) to pięknie prezentuje się na stole.
Khatam (Khatam kari) – za bardziej rozsądne pieniądze można przywieźć z Iranu drewniane pudełeczko na biżuterię. Podobnie jak z Miną, cena zależy do wielkości, materiału i zdobień z jakiego jest wykonane. Można znaleźć takie za 5 – 10 USD, ale też za 50USD. Im dokładniej wykonane, misterniej zdobione tym będzie droższe.
Przyprawy – temat rzeka w Iranie. Chodząc po bazarze będziecie z pewnością mijać worki z misternie usypanymi kopczykami najróżniejszych przypraw i suszonych ziół. Polecamy kupić wybraną mieszankę, z której mozaiki zostanie wam odsypana wybrana ilość. Warto skusić się również na tumeric (kurkumę) oraz sumak. Inna bajka jest oczywiście z szafranem z którego Iran słynie. Ten najlepszy pochodzi z Mashadu i to właśnie taki sugeruję wam kupić. W przeciwieństwie do innych rzeczy, cena szafranu prawie nie podlega negacjom – chyba że bierzecie więcej sztuk. Najlepiej przejść się na spokojnie po bazarze, wypytać o ceny i wybrać najtańszą opcję. Opakowanie 4,2g kosztuje około 8-10 USD.
Dywany – temat rzeka! Przed wyjazdem do Iranu mieliśmy w głowie wyobrażenie dywanu perskiego, jako szarobure jak turecki sweter coś na podłodze i w paskudny wzorek. Okazało się że nic bardziej mylnego! Oczywiście są brzydkie dywany, ale w tym samym sklepie obok tych brzydkich leżą przepiękne, kolorowe kobierce, które najchętniej wpakowałabym do swojego plecaka. Niestety nie jest to takie proste. Duże jedwabne lub wełniane dywany mogą kosztować nawet 10 tys. EUR. Tańsze, ale wciąż bardzo ładne to wydatek około 2-4tys. EUR. Dla nas kwota nadal zaporowa. Nie jest to natomiast dużo dla licznych turystów z zachodniej Europy, którzy chętnie odwiedzają dywanowe sklepy, płacą kartą (tak, tam można) a następnie przechodzą kilka przecznic dalej do siedziby DHL, który zatroszczy się o wysyłkę dywanu do Europy.
Trzeba mieć na uwadze, że kupowanie dywanu to nie jest normalna wizyta w sklepie. To cała ceremonia, w której rolę mistrza wciela się właściciel lub sprzedawca w przybytku a osoba kupująca jest jedynie obserwatorem. Jeśli już zdecydujesz się na wejście do sklepu dywanowego to najlepiej z góry uprzedzić, że nie jest się zainteresowanym kupnem dywanu. Mimo słów sprzedawcy zapewniającego zrozumienie sytuacji możecie być jednak pewni, że będziecie gorąco namawiani na zakup choćby małego dywaniku za 50USD. Jesteście z zachodu, więc dla was to żaden wydatek. Bo niestety taka jest prawda – w oczach Irańczyków Europa, to Europa i wszystkich jednakowo stać na zawyżone ceny i zakup perskiego dywanu.
Kiedy już wejdziecie do sklepu z dywanami, zostaniecie poczęstowani gorącą herbatą i ciasteczkami. Następnie, w zależności od sprzedawców możecie posłuchać o rodzajach dywanów, o wielości wzorów jakie na dywanach występują oraz o tym, jak rozróżnić dywan z północy a jak ten z południa Iranu. I nawet jeśli nie chcecie i nie planujecie kupowania tej tkanej ręcznie pamiątki, to warto poświęcić godzinę na odwiedzenie sklepu i posłuchanie historii dywanowych. W trakcie opowiadania o dywanach z pewnością całe ich mnóstwo zostanie wam zaprezentowanych. Oczywiście w podtekście że może jednak tak wam się spodobają że kupicie chociaż jeden. Nie zawsze bywa tak miło i przyjemnie. W Esfahanie czekając na mnie przed Katedrą Vank Piotrek został zaczepiony przez młodego chłopaka, którego początkowo przyjazne zagadywanie skończyło się na namolnym zachwalaniu warsztatu jego „wujka”. Byliśmy już wtedy w Iranie kilka tygodni zatem wiedzieliśmy, że żaden „wujek” nie istnieje a chłopak to klasyczny naganiacz. Bardzo bezczelny swoją drogą. Na odpowiedź że nie stać nas na dywan, że podróżujemy z plecakami i po Iranie jedziemy dalej więc nie mamy jak ich ze sobą wziąć odparł, że bardzo wielu backpackersów kupuje dywany więc i powinniśmy. Odpuściliśmy sobie.
Obrusy – jedno z pamiątkarskich zaskoczeń w Iranie. Nigdzie wcześniej nie czytaliśmy, że ten kraj obrusami stoi, a to prawda! Co miasto, to inne wzory do wyboru i jeśli spodobał wam się jeden w Esfahanie to koniecznie kupujcie! Nie dostaniecie już podobnego w innym mieście. W Kermanie królują obrusy haftowane we wzory kwiatowe (koszmarnie drogie, bo około 50-100 USD), w Shirazie znajdziecie wzory w stylu orientalno-egipskim(!?) a we wspomnianym wcześniej Esfahanie królują wzory kwiatowe, głównie w różnych odcieniach niebieskiego. Ceny takiej pamiątki są różne i zależą od jakości wykonania nadruku. Najtańsze można dostać za ok 2-3USD, ale raczej nie nadają się do prania. Farba w nich użyta jest bardzo nietrwała i w kontakcie z wodą niestety się rozmazuje. Jeśli chcecie mieć trwalszą (i ładniejszą pamiątkę) kupcie te droższe obrusy, których cena zaczyna się od około 10-12 USD. Większy wybór, więcej kolorów i wzorów i jakość zapewne również
Daktyle – Iran daktylami stoi. Jeśli zbrzydną wam już ciasta, ciasteczka, sohany i gazi to daktyle będą idealnym zamiennikiem. Dodatkowo dużo, dużo zdrowszym. Rodzajów daktyli do wyboru do koloru oczywiście w różnych cenach. Czego jednak nie wybierzecie możecie mieć pewność że będzie idealnie miękkie i soczyste – suchcieli nie spotkacie! Duże, kilogramowe opakowanie można już nabyć w przeliczeniu od około 1USD. Jak widzicie opłaca się bardzo!
Sohan – tego irańskiego przysmaku właściwie spróbowaliśmy przypadkiem. Autobus, którym podróżowaliśmy zatrzymał się na krótki odpoczynek a przy miejscach postojowych zazwyczaj znajdują się wielkie sklepy ze słodyczami (w Iranie najprościej jest kupić słodycze). Kiedy nasi współpasażerowie ruszyli w poszukiwaniu herbaty i kawy my kręciliśmy się między sklepowymi alejkami i sprawdzaliśmy, co jest do dostania. Sprzedawcy widząc turystów od razu zawołali nas do siebie i poczęstowali sohanem – tradycyjnymi irańskimi ‘ciasteczkami’, które w konsystencji przypominają toffi ale o słodkim smaku i lekko różanym aromacie. Ciasto jest zbite z dodatkiem szafranu, pistacji i wody różanej. Najczęściej sprzedawane w metalowych lub plastikowych opakowaniach. Bardzo dobre, bardzo słodkie i szalenie tłuste. Doskonale nadaje się na słodką pamiątkę z Iranu.
Akcesoria – pod tą nazwą rozumiem wszelkiego rodzaju torby, plecaki, plecaczki. Na ogół haftowane lub wyszywane, raczej materiałowe czasami z dodatkiem skóry. Jakość bywa różna, ale jak się uda to za 10 USD traficie na całkiem fajny plecak, który potem z przyjemnością będziecie nosić w domu a kojarzyć się będzie jednoznacznie z Iranem. W Esfahanie możecie również trafić w sklepie na…buty! Pantofle, do kostki lub za kostkę gdzie cholewka jest wyszywana w kolorowe paseczki, reszta zrobiona z czarnego zamszu a wyściółka skórzana. Taka przyjemność kosztuje około 25 USD a przyjemność posiadania jedynych takich butów w mieście – bezcenna. Wiem, bo mam 🙂
Kafelki – brzmi jak żart, ale w Iranie spotkacie całą masę przepięknych „starych” nowych kafelków o różnych kształtach, wielkości i z różnymi motywami. Oczywiście taka pamiątka swoje waży, jednak w jesienny wieczór aż miło spojrzeć na taki kafelek na stole robiący za podkładkę (my takie znaleźliśmy dla nich zastosowanie). Ceny bywają różne w zależności od wielkości i jakości rysunku. Nie dajcie się tylko wkręcić, że kupujecie stare, oryginalne kafle irańskie. One tylko udają stare i trzeba mieć to z tyłu głowy, kiedy przychodzi czas na targowanie się o cenę.