Xinjiang jest tą częścią Chin, gdzie mało kto się zapuszcza. Nic w sumie dziwnego – jeśli nie wjeżdża się do Chin z Kirgistanu lub Tadżykistanu to jest to po prostu nie po drodze albo za daleko ze wschodniej części kraju. Jest to bowiem prowincja leżąca najdalej na zachód od Pekinu i nazywana jest Centralną Azją Chin. I coś jest na rzeczy – kultura, ludzie, jedzenie, a nawet język w jakim mówią tutejsi, różni się zasadniczo od tego, co zastaniemy w części właściwej Państwa Środka. Nie powinniśmy w sumie być zaskoczeni. Mieszkają tutaj nie tylko Chińczycy Han, ale również liczna społeczność muzułmańskich Ujgurów, a także nieliczne mniejszości tutejszych Kirgizów i Kazachów. Wszyscy oni próbują zachować swoje smaki i tradycje kulinarne, jednak coraz bardziej skutecznie są „roztapiani” w masie napływających ze wschodu rodzimych Chińczyków. Szkoda, ponieważ gołym okiem widać już zmiany, które powoli upodabniają Xinjiang do pozostałej części Chin. Dlatego jeśli tylko możecie, to przybywajcie do najdalej wysuniętej na zachód prowincji Chin jak najszybciej możecie. My specjalnie nadrabialiśmy kilometry, aby wjechać do Xinjiangu od kirgiskiej strony – wszystko po to, aby zobaczyć najbardziej ujgurskie miasto tego regionu – Kaszgar. Doskonale wiedzieliśmy, że teraz albo nigdy. Kaszgar jest dead endem – dalej nie ma nic, chyba, że wjeżdżacie do Azji Centralnej.
W Kaszgarze po raz pierwszy byliśmy na nocnym targu jedzeniowym. Dla nas totalny hit! Przepyszne, świeże jedzenie przygotowywane wprost na naszych oczach z mini „food trucków”, które w tej sytuacji były zwykłymi kuchenkami ciągniętymi przez rowery. Mnóstwo warzyw, mięsa, makaronu – do wyboru do koloru. Codziennie braliśmy po jednej porcji z każdego stanowiska, aby móc spróbować jak najwięcej różnych dań. Nie przeszkadzały nam w żadnym wypadku warunki sanitarne – skoro inni jedzą i są zdrowi to my też będziemy. Nie przeszkadzały nam pałeczki wielokrotnego użycia czy miseczki, których się nie myło. Wystarczyło wyłożyć ją plastikową torebką, a po zjedzonym posiłku właściciel kramu po prostu wyrzucał zużytą torebkę, po czym miseczka wracała do użycia. Prawie jak prosto ze zmywarki!
No dobrze, czego w takim razie spróbować będąc w Xinijangu i chodząc po nocnych marketach? Polecamy kilka dań.
1. Pilav/Plov
Klasyczna potrawa, której możemy spróbować w dosłownie każdym kraju Azji Centralnej. Nie jest więc to coś szczególnego i wyjątkowego dla tego regionu Chin. Warto jednak skusić się na lepki ryż oblepiony kawałkami marchewki, słodkich rodzynek i obowiązkowo z kawałkiem baraniego mięsa rzuconego na górę ryżu. Oczywiście wszystko hojnie podlane wytopione tłuszczem. Bardzo dobre, proste jedzenie, idealne na posiłek po całym dniu chodzenia po mieście.
2. Kawap/Kebab
Jak już pewnie zdążyliście się zorientować, słowo kebab w zależności od szerokości geograficznej ma różne znaczenia i nijak ma się do tłustego mięcha z warzywami wsadzonego do pity i polanego sosem, jakie znamy w Polsce. Zarówno na bazarze w Kaszgarze, jak i na małych uliczkach tego miasta, kebab to szpadki z nabitymi na nie kawałkami dobrego jakościowo mięsa. Najczęściej dostaniecie mięso baranie lub kurczaka przyprawione papryką i kuminem. Upieczone na węglu lub drewnie (zgodnie z tradycyjną recepturą). Możecie zjeść samo mięso lub domówić do tego kawałek pity lub porcję ryżu.
3. Lagman
To kolejne danie znane każdemu, kto chociaż raz był w Azji Centralnej. Jest to gruby makaron z gęstym, warzywnym sosem z kawałkami mięsa. Najlepsza rzecz w Langmanie to świeży makaron domowej roboty, które kucharki dziarsko nawijają na łokcie aby następnie długie nitki wrzucić do gotującej się wody. Fantastyczne przedstawienie i klasyczne danie, które z pewnością zasmakuje każdemu i nie zaskoczy dziwnymi składnikami.
4. Matang
Najpopularniejszy deser, jaki dostaniecie na każdym rogu w Kaszgarze i innych miastach Xinjiangu. Najbardziej przypomina to nasze rodzime sezamki, czyli batonik z ziaren połączonych miodem. Alternatywne wersje tego przysmaku zrobione są z pestek słonecznika, orzechów laskowych lub włoskich, zalanych obowiązkowo słodkim i lepiącym się miodem. Matang sprzedawany jest na wagę, jednak najpierw sprzedawca bierze wielki blok słodkiej pyszności i równie wielkim nożem odkraja kawałek tylko dla Was. My to pokochaliśmy!
5. Naan/samsa
Czyli po prostu chlebowe przekąski. Podobny chleb, zwany z rosyjskiego lepioszką, spotkacie w niemal całej Azji Centralnej. Podobnie sprawa ma się z samsami z nadzieniem mięsnym, które są doskonałym street foodem rodem ze Środkowej Azji. Te do dostania w Xinjiangu niewiele się różnią od swoich odpowiedników w Kazachstanie czy Kirgistanie i tak samo najlepsze są jeszcze ciepłe prosto z pieca stojącego tuż przy ulicy.Warto tutaj wspomnieć o ‚pizzach naan’ – są to chlebki wysmarowane przyprawami a następnie smażone na głębokim oleju i posypane szczypiorkiem. Pyszne i tłuste jak diabli. Inną opcją zjedzenia chlebków jest chleb z mięsem. Jest to nasza nazwa na danie, które literalnie polega na położeniu mięcha na chlebku a następnie upieczenie całości. Jak smakuje nie wiemy – konsumpcja tego dania nie była najatrakcyjniejszą opcją na tle innych.
6. Girde nan/Bajgiel
Charakterystyczna okrągła bułeczka do dostania jedynie w Xinjiangu. Pieczone już od 5 rano każdego dnia i wystawiane na stoły przed piekarniami, gdzie czekają na głodne rączki Ujgurów i turystów. Dobre jak są świeże. Jak nie są już takie świeże, to lepiej nimi nie rzucać, gdyż są ciężkie i twarde jak kamień – raczej nie do zjedzenia.
7. Zupa z baraniny
Cóż, to taki nasz rosół, ale zrobiony na baranim mięsie z wkładką mięsną w środku. Ciemny, esencjonalny i trochę wali stodołą lub jakimś capem, ale taka już uroda baraniny w Azji Centralnej.
8. Nokot
Nasze odkrycie na ulicach Kaszgaru, to miseczki wypełnione miękką ciecierzycą zalaną bulionem, kwaśnym sosem sojowym i sosem chili. Do tego starta na tarce marchewka i trochę zielonych ziół…. i już mamy jedno z najlepszych wegetariańskich dań do zjedzenia w Kaszgarze. Jeśli macie okazję spróbować to bierzcie od razu dwie miseczki, bo wyjadanie łyżeczką małych ziarenek ciecierzycy z miski naprawdę ciąga!
9. Pierożki
Nie do końca takie jakie znamy z naszego podwórka – te z Kaszgaru są większe i w kształcie sporych bułeczek. Gotowane na parze lub delikatnie smażone na wielkich patelniach. Nadziewane dużą ilością ziół, duszoną marchewką z małymi kawałeczkami baraniny. Po dwóch ma się dosyć, szczególnie że zaraz obok można znaleźć inny przysmak pierożkowy…
10. Manty
To kolejne pierogowate danie rodem z Azji Centranej. Tym razem jednak bliżej im kształtem do gruzińskich chinkali. Manty to małe pierogowe sakiewki z różnymi nadzieniami. Na ogół dostępne z mieszaniną dyni i baraniny lub z samą baraniną.
11. Opke Hessip
To danie podobne do zupy, gdzie główną rolę grają wątróbka i kiełbasa z jelit. Nie dajcie się jednak zmylić! Wszystko wygląda jak podroby, jednak dalibyśmy sobie głowę uciąć, że w tym co dostaliśmy nie było w ogóle mięsa. Jedynym mięsnym akcentem było jelito nadziane w sumie nie wiemy czym. Zjedliśmy, jednak w ogóle nam nie smakowało.
12. Mini-szaszłyki z grzybów
Hitem street food’u w Kaszgarze są również małe szaszłyki zrobione z różnego rodzaju grzybów nadzianych na drewniane patyczki i gotowane w esencjonalnym i ostro przyprawionym bulionie. Niektóre nie przypominały swoim kształtem w ogóle grzybów, ale wszystkie smakowały bardzo ciekawie. Tanie jak barszcz, bo za jednego płaciliśmy tylko 1 yuan’a. A wielka misa z gotującymi się w bulionie szaszłykami korciła swoją różnorodnością.
13. Jajecznia/omlet na patyku
Niestety nie znamy nazwy tego dania, ale jest ono dość osobliwie i tajemniczo przygotowywane. Generalnie polega to na tym, że rozbite jajka gotowane są w bulionie w walcowatych formach, w którym tkwi drewniany patyk. Kiedy jajko się odpowiednio setnie bulion wypycha je wraz z patykiem na powierzchnię i danie jest gotowe do konsumpcji. Musicie to zobaczyć!
14. Jajka gotowane w herbacie – chá yè dàn
Musimy przyznać, że nigdy nie spróbowaliśmy tego przysmaku, ale nie z powodu jakiegoś odstraszającego wyglądu, tylko z powodu obfitości innych dań dostępny na nocnym bazarze. Jajka gotowane są w herbacie, która nadaje im ciemny kolor a dzięki pękniętym skorupkom i przenikaniu płynu, białko robi się marmurkowe. Wywar oprócz herbaty składa się z sosu sojowego oraz przypraw. Must eat podczas wędrówek po chińskich miastach.
15. Siekana baranina/nadziewane żołądki
To zdecydowanie przysmak ujgurski, a nie chiński. Gotowana baranina z całym naturalnym tłuszczem, posiekana na kawałki i tak serwowana klientom. Chociaż nie brzmi wysublimowanie, to jednak mięso wyglądało smakowicie. Na tych samych stoiskach z reguły serwowano również małe żołądki nadziewane czymś w środku. Niestety nie zdążyliśmy spróbować.
16. Rosół z gołębia
To prawdziwa zupa mocy, idealna w chłodne poranki jesienne w Kaszgarze. Dostaliśmy to danie w jednej z serii restauracji specjalizującymi się w daniach z gołębi, ciągnących się wzdłuż ulicy niedaleko nocnego bazaru. Tłuściutki bulion oblepiał wręcz ściany miseczki, a dawał dużo energii na dużą część dnia. Polecamy!
17. Nudle
Ile stanowisk na nocnym markecie i na bazarze, tyle stanowisk z zupami których głównym składnikiem był makaron. Oprócz makaronu mnóstwo przypraw, ostra papryka, zielone, jajko i oczywiście niesamowicie esencjonalny bulion i już mamy danie, które może zaspokoić niemały głód. My pokochaliśmy w każdej konfiguracji i nawet jedzenie z miseczek owiniętych torebkami foliowymi i pałeczkami wielorazowego użytku nie stanowiło dla nas problemu. Widzieliśmy i czytaliśmy, że turyści chadzają w Chinach ze swoimi sztućcami. Cóż powiedzieć… my wychodziliśmy z założenia, że jak jedzą tubylcy to my też możemy.
18. Mięso, mięso i mięso
Niech zdjęcia mówią same za siebie.