Rzeczy z targu staroci zawsze mają swoją magię. Przedmiot może być przy tym zupełnie bezwartościowy, jak kawałek papieru lub metalu o wartości złomu. Nie o to jednak chodzi. Istotna jest historia związana z taką rzeczą. Ktoś jej używał, komuś służyła. Czasami drobne przedmioty są namacalnym dowodem pewnych większych wydarzeń. Tak jest w przypadku banknotu, który znaleźliśmy na małym ulicznym stoisku w Belgradzie. Starszy pan sprzedawał głównie znaczki – przypinki z Jugosławii i innych państw demokracji ludowej. Oprócz tego znaleźliśmy u niego również banknot jugosłowiański z 1993 r. Po krótkim targu daliśmy za niego 2 euro, chociaż pewnie i tak wart był o wiele mniej. Banknot nie jest nawet ładny.
Figurowała na nim wąsata twarz Jovana Zmaja, jednego z największych poetów serbskich. Nas interesowała przede wszystkim wydrukowana na nim liczba zer. Było ich w sumie 11, co oznaczało, że banknot miał nominał 500 miliardów dinarów. Właśnie z tego powodu przez długi czas banknot był światowym rekordzistą jeżeli chodzi o liczbę wydrukowanych na nim zer. Dopiero w 2009 r. został zdetronizowany przez banknot z Zimbabwe o nominale 100 bilionów tamtejszych dolarów (14 zer). Banknot ten to produkt jednej z największych w historii hiperinflacji, jaka rozpętała się w Jugosławii w pierwszej połowie lat 90. Jugosłowiańska gospodarka miała problemy już w latach osiemdziesiątych. Na przełomie 1989 i 1990 roku wpadła ona w wyraźną recesję, pojawiło się wysokie bezrobocie. Potem wybuchła wojna towarzysząc rozpadowi byłej Jugosławii. Rząd Slobodana Milosevica był skompromitowany na arenie międzynarodowej i nie mógł liczyć na żadną pożyczkę. Wysiłek wojenny Jugosławii, uwikłanej wówczas we wspieranie Serbów walczących w Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie, finansowany był poprzez dodruk pustego papierowego pieniądza. Dodatkowo gospodarkę dusiły międzynarodowe sankcje nałożone na Jugosławię w związku właśnie ze wspieraną przez nią wojną w sąsiednich państwach.
Coraz większy dodruk pustego pieniądza bez pokrycia napędzał inflację. Najgorsza była jesień 1993 r. i początek zimy. W ciągu miesiąca ceny wzrastały wówczas o 313 milionów procent. W niektórych momentach inflację rosła o 3% co godzinę. W szczytowym punkcie ceny podwajały się nawet co 34 godziny. W sumie, w ciągu całego okresu hiperinflacji wzrosły o 5 kwadrylionów procent (5 i 15 zer). Na początku listopada 1993 r. 1 niemiecka marka warta była 1 milion nowych dinarów. Trzynaście dni później kosztowała już 6,5 mln dinarów, a pod koniec miesiąca – 37 milionów. Pod koniec grudnia za markę trzeba było dać już 950 miliarda dinarów. Kurs 4 stycznia 1994 roku 1 DM skoczył do 6 trylionów nowych dinarów. Jugosłowianie całkowicie stracili w tym czasie zaufanie do swojej waluty. Dinar jugosłowiański praktycznie przestał być używany. Pensje wypłacano gotówką, która była rozwożona ciężarówkami do przedsiębiorstw.
Zaczęło brakować wszystkiego. Benzynę do samochodu można było dostać tylko na czarnym rynku. Paliwa nie miały nawet karetki, wozy strażackie czy śmieciarki. Rząd próbował narzucić ceny minimalne, przez co nie opłacało się już pewnych rzeczy w ogóle produkować. Z tego powodu przez tydzień w październiku 1993 r. nie było w Belgradzie chleba, bo piekarnie przestały funkcjonować. Rzeźnie przestały sprzedawać mięso do sklepów. Dodatkowo jesienią władze opóźniły włączenie ogrzewania mieszkań. Zaczęły się przerwy w dostawie prądu, bo ludzie, dogrzewając się piecykami elektrycznymi, przeciążyli sieć.
Ludziom przytrafiały się wówczas „zabawne” historie ilustrujące dno, na jakim znalazła się jugosłowiańska waluta. Listonoszom, którzy normalnie zbierali opłaty za rachunki telefoniczne od ludzi, nie opłacało się chodzić po domach, tylko czekali do następnego dnia i płacili rachunki z własnej kieszeni, kiedy kwoty na które opiewały były już śmiesznie małe. Jeden z brytyjskich dziennikarzy wydzwonił w grudniu 1993 r. rachunek za 1000 nowych dinarów. Przy kursie z dnia 11 stycznia 1994 r. 150 tys. nowych dinarów za 1 markę niemiecką rachunek w przeliczeniu wynosił mniej niż 1 fenig. W restauracjach ceny były ustalane w punktach, których kurs cały czas się zmieniał, dlatego ludzie płacili od razu rachunek zanim jeszcze dostali jedzenie. Kto czekał z tym do momentu po posiłku musiał często zapłacić o kilka milionów dinarów więcej.
Banknot, który dostaliśmy za 2 euro, został wypuszczony 23 grudnia 1993 r. Było to zaledwie tydzień po wprowadzeniu banknotu o nominale 50 miliardów dinarów i 3 miesiące po pierwszej denominacji, w której „obcięto” po raz pierwszy 6 zer z wszystkich nominałów (1 mln starych dinarów stało się 1 nowym dinarem). Tego dnia rano dinar wart był 6 amerykańskich dolarów. Emerytury wypłacane były wówczas gotówką na poczcie. Zanim emeryt wystał w kolejce i zdążył do sklepu (aby od razu zakupić za otrzymaną emeryturę produkty), banknot wart był już 5 dolarów. Za taką kwotę można było wówczas kupić w Belgradzie 10 bochenków chleba, 2 tuziny jajek, ½ kilograma mięsa lub 3-4l mleka, jeżeli w ogóle cokolwiek z tych rzeczy było w sklepie. Wieczorem wartość banknotu wynosiła już tylko 3 dolary.
Nasz banknot jest prawie nowy. Ciekawe, czy kto coś za niego kupił? Czy zdążył w ogóle coś kupić, czy był już nic nie wartą makulaturą? Już w dniu wprowadzenia banknotu do obrotu wiadomo było, że jego żywot będzie krótki. Na 1 stycznia 1994 r. rząd zapowiedział bowiem denominację poprzez obcięcie 9 zer. Denominacja przeprowadzona na początku 1994 roku nie przyniosła efektów. 6 stycznia 1994 r. władze ogłosiły, że wprowadzenie „nowego nowego dinara” (w odróżnieniu od „nowego dinara” wprowadzonego jesienią). Nowy dinar szybko zaczął tracić na wartości. Wciągu tygodnia kurs wymiany marki skoczył z 6 tys. dinarów do 10 mln dinarów. 24 stycznia rząd wprowadziły nowego „super-dinara”, który był równy 10 mln nowego dinara. W samym styczniu 1994 dokonano tam dwóch denominacji, najpierw 1 stycznia w proporcji 1:1.000.000.000, a następnie drugi raz 24 stycznia, decydując się na emisję nowego dinara jugosłowiańskiego, zrównując go z marką niemiecką. Jednocześnie rozpoczęto program reform, który miał naprawić gospodarkę. Dinar powoli wychodził z kryzysu, a tony papierowych banknotów poszły na makulaturę. A na końcu trafił w nasze ręce.
Jeżeli chcecie zobaczyć, jak wyglądały w tamtych czasach puste półki w jugosłowiańskich sklepach, zobaczcie krótki film